piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 5

Obudziłam się w ramionach Hazzy. Coś niesamowitego. Wyobrażałam sobie, jak bardzo musiało mu być niewygodnie. Trzymał swoją rękę na mojej talii, więc nie mogłam wstać, bo nie chciałam go obudzić. Kombinowałam na różne sposoby, jak wstać. Spojrzałam na Harrego, widziałam uśmiech na jego twarzy. Domyśliłam się, że już nie śpi. Po chwili wybuchł śmiechem, po czym ja też zaczęłam się śmiać.
- To jak już nie śpisz, to mogę zejść na chwilę z łóżka. - powiedziałam
- Zostań.. Uwielbiam spędzać z tobą czas. - powiedział błagalnie patrząc na mnie swoimi zielonymi oczami
- Zaraz przyjdę, cierpliwości.- powiedziałam i uśmiechnęłam się
Poszłam tylko się ubrać i ogarnąć. Cały dzień musiałam siedzieć w łóżku, więc nie ubierałam się jakoś elegancko. Zwykłą białą koszulkę i dresy.
~*~
Gdy weszłam do salonu, tam gdzie spaliśmy. Spojrzałam na łóżko, ale Harrego tam nie było. Widziałam buty w korytarzu, więc miałam pewność, że jest w domu. Położyłam się na kanapie i czekałam na niego. Wszedł do salonu z tacką, na której było śniadanie.
- Śniadanie do łóżka. - powiedział, po czym uśmiechnął się szeroko
- O mój boże.. Nie musiałeś, na prawdę. - powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.
- Nie musiałem, ale chciałem. Nie możesz dużo chodzić i robić, bo masz nogę w gipsie, a ja nie pozwolę, abyś chodziła głodna. - powiedział
Zabrakło mi słów położył tackę i zjedliśmy śniadanie. Jak na mężczyznę gotował wybornie. Bardzo się najadłam. W domu nie było nic, co moglibyśmy porobić. Wszystko jak zwykle przeze mnie. Byłam zła sama na siebie. Gdybym nie złamała tej nogi, moglibyśmy porobić coś razem, na przykład gdzieś pójść.
- Strasznie chce mi się pić, po tym śniadaniu. Masz coś do picia? - zapytał Harry
- Hm.. Sprawdź w szafce, jak nic tam nie będzie to nie mam. Obawiam się, że chyba nawet herbaty nie ma.- powiedziałam trochę zamyślona
Harry sprawdził szafkę, ale nic tam nie było.
- Tu za rogiem jest sklep, może pójdę szybko i zaraz wrócę. - powiedział Harry
- Dobrze. Jak ci się chce, to możesz pójść.- odpowiedziałam.
Harry założył buty i wyszedł z domu. Włączyłam telewizor. Nie lubię siedzieć sama w domu po cichu. Muszę czegoś słuchać, czuję się wtedy bardziej bezpiecznie. Nie minęły nawet dwie minuty, gdy usłyszałam pisk opon. Mimo wszystko wyszłam zobaczyć co się stało, bo bardzo się przestraszyłam. Bardzo trudno mi było chodzić z gipsem, zanim doszłam na miejscu była już karetka. Nogi się pode mną ugięły, gdy zobaczyłam tam Harrego. To nie mogła być prawda! Zabrali go do szpitala. Nie mogłam się uspokoić. Zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam do Harrego.
Wbiegłam do szpitala i poszłam zapytać się kogoś co z nim jest.
- Przepraszam, przed chwilą był wypadek. Harry Styles. Gdzie on jest?! Co mu się stało?! W jakim on jest w stanie?! - powiedziałam, wręcz wykrzyczałam płacząc.
- Czy jest pani jego rodziną? - zapytała pielęgniarka
- Nie, ale.. ale.. ale.. PROSZE MI POWIEDZIEĆ CO Z NIM JEST!!!! - powiedziałam płacząc co raz bardziej.
- Przepraszam, ale nie mogę udzielić pani informacji. - powiedziała i odeszła
- Ale.. ale.. ale.. ja proszę. -powiedziałam po cichu, ale wydaje mi się, że nikt mnie nie usłyszał. Siedziałam w szpitalu, bałam się, czułam, że jest z nim źle, czułam to gdzieś w środku, ale miałam nadzieję, że się mylę, że on niedługo wyjdzie, że ktoś powie mi, że wszystko jest dobrze.
Do szpitala wpadła kobieta, też płakała. Podeszła do jednego lekarza i powiedziała.
- Dzień dobry, moje nazwisko to Styles. Tu.. tu jest.. mój syn. Gdzie on jest?! Jak to się stało?!- powiedziała płacząc tak jak ja.
- Dzień dobry, Leży on w pierwszej sali po lewo, ale niestety obecnie nie może pani wejść, bo są przeprowadzane badania. Powiadomię panią jak będzie mogła pani zobaczyć syna. Proszę się uspokoić i poczekać cierpliwie.
- Ale niech pan powie w jakim on jest stanie!!! - powiedziała zdenerwowana, bała się o niego
- Nie jest najlepiej, ale bywały gorsze przypadki. Pare dni musi zostać w szpitalu, ale niedługo z tego wyjdzie, jeśli nie będzie żadnych komplikacji. To lekki wstrząs mózgu.
Oczy otworzyły mi się szeroko. To była jego mama. Kobieta usiadła koło mnie. Wyglądała na miłą i bardzo zmartwioną. Zauważyła moje łzy w oczach.
- Co się stało? - zapytała miło
- Mój przyjaciel miał wypadek. -odparłam
Nie mogłam powiedzieć jej, że słyszałam jej rozmowę, że mój przyjaciel, to jej syn. To była trochę nie zręczna sytuacja.
- Współczuję ci bardzo. - powiedziała
- A pani... - powiedziałam, nie wiedziałam jak dokończyć
- Mój syn... On.. On miał wypadek, ma wstrząs mózgu. - powiedziała i znowu zaczęła płakać
Też zaczęłam płakać.
- Ja nic nie wiem o tym, co jest Ha.... mojemu przyjacielowi- powiedziałam, ale nie chciałam mówić, że chodzi o Harrego
Nagle z sali, w której leżał Harry wybiegła pielęgniarka i szybko wróciła z lekarzem. Biegli szybko, jakby coś się stało. CO SIĘ STAŁO HARREMU?! Jego mama i ja zaczęłyśmy płakać. Przytuliłam ją i czekałyśmy, aż powie co się stało. Bardzo się bałam, że coś poważnego się stało tak bliskiej mi osobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz