Znowu obudziłam się ze łzami w oczach. Już wiem, że ten dzień nie będzie udany. Znów śniła mi się ta noc, noc w której zginęła cała moja najbliższa rodzina. Moja starsza siostra, mama i tata. Miałam zaledwie 10 lat, ale pamiętam, jakby to wszystko działo się wczoraj. Pamiętam, jak strażak wynosił mnie z tego domu, pamiętam, wszędzie był dym. Płakałam. Zamieszkałam u babci, po pożarze. Do tej pory nie mogę się pozbierać. To wydarzenie zmieniło mnie. Nie umiem śmiać się i cieszyć życia jak dawniej. Po prostu nie umiem.
Otarłam łzy i poszłam się pomalować i ubrać. Musiałam zakryć podpuchnięte oczy od płaczu. To był mój pierwszy dzień w nowej szkole. Chciałam się zwyczajnie, ale ładnie. Mam na prawdę sporo ubrań. Nie mogę narzekać. Ubrałam się tak:
Weszłam do szkoły, zapytałam się, w której klasie będę miała lekcje. Byłam tam zupełnie nowa. Moja klasa była w miarę spoko. Tylko bałam się 3 typków. Wyglądali potwornie. Widać było, że piją, ćpią. Widać było po ich zachowaniu, po ich odzywkach.
Gdy szłam korytarzem wpadłam na chłopaka..Spojrzałam na niego, cicho przeprosiłam i poszłam dalej. Chyba coś mówił, ale byłam taka nieśmiała, że nie byłam w stanie się nawet zatrzymać i na niego spojrzeć. Miał piękne loki, zielone oczy, dołeczki. Jak dotąd, nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, ale przekonałam się na własnej skórze, że jednak coś takiego istnieje.
Gdy już skończyłam lekcje szłam w stronę drzwi wyjściowych. Podbiegł do mnie on.. Ten nieznajomy, ten z bujnymi lokami, ten z zielonymi oczami. Na początku myślałam, ze mnie z kimś pomylił, ale nie. Zapytał mnie jak mam na imię. Odpowiedziałam mu po cichu. Bardzo się go wstydziłam. Przedstawił się. Ma na imie Harry, Harry Edward Styles. Powiedział, że chciałby mnie poznać bliżej. Odprowadził mnie do domu. Bardzo przyjemnie mi się z nim rozmawiało. To była jedyna osoba, z którą od ośmiu lat tak szybko nawiązałam kontakt.
-Przepraszam, ale ja muszę już iść.. - powiedziałam nieśmiało
-Dobrze too... - powiedział i niedokończył
- To paa.. - dokończyłam i uśmiechnęłam się nieśmiało
Harry przybliżył się, jakby chciał mnie przytulić, jednak ja odsunęłam się od niego.
- Przepraszam, przepraszam ale... -powiedziałam i nie wiedziałam co dalej powiedzieć
- Dobrze, dobrze. Do jutra. - powiedział, wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki i poszedł w swoją stronę.
Gdy weszłam do domu, nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Najgorsze było to, że nie miałam nawet nikogo, komu mogłabym się zwierzyć, nie miałam komu opowiedzieć o tym, co dzisiaj się stało. Moja pierwsza miłość. Zachciało mi się płakać. Ze łzami w oczach położyłam się i usnęłam.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz